niedziela, 19 stycznia 2014

Tiger of Taiga

Tygrys to największy żyjący kot, a tygrys syberyjski to największy z tygrysów. Angielskie słowo "tiger" (czyli: tygrys) wymawia się jako "tajga", a tak się składa, że wszystkie podgatunki tygrysa, wszystkie żyjące w różnych regionach Azji, pochodzą z tajgi właśnie, o czym miałoby świadczyć ich dosyć długie futro przystosowane do życia w zimnym klimacie. Ta zbieżność nazw wydaje mi się ciekawa. Oczywiście trudno, żeby Anglicy, którzy kolonizowali Indie, znali już wtedy fakt pochodzenia tygrysów z Syberii.

poniedziałek, 6 maja 2013

Trochę o kobiecie i płci w ogóle ...

Ostatnio wiele mówi się o sprawach płci: w życiu codziennym, mediach, polityce ... Wyrażane są również różne, często kontrowersyjne, poglądy. Jako że jestem anglistą z wykształcenia, chciałbym teraz omówić słowo "kobieta" w języku angielskim właśnie. Zacznę od tego, że w czasach antycznych wielu filozofów, a wczasach średniowiecza wielu teologów chrześcijańskich uważało kobiety za istoty niższe. Kobiety uważano za "zdegenerowanych" mężczyzn, jakieś ich nieudane wersje (czemu w zasadzie przeczą ostatnio odkryte prawa przyrody: płeć żeńska wykształca się wcześniej; na początku każdy zarodek jest żeński, zaś sama płeć żeńska jest daleko ważniejsza z punktu widzenia przyrody, gdyż tylko ona jest w stanie "wyhodować" małego człowieka, inkubować go w jedynych dobrych, normalnych warunkach). Miało to, moim zdaniem, również odbicie między innymi w języku angielskim. Otóż słowo "man" znaczy zarówno "mężczyznę" jak i "człowieka", natomiast "woman" konkretnie "kobietę". Tak więc mężczyzna był bardziej uważany za "człowieka" niż kobieta. Chcę tu zauważyć, że słowo "woman" (czytane: łuman) pochodzi najpewniej ze zbitki dwóch wyrazów: "womb", które oznacza "łono, macica" (czytane: łum-, gdyż w wyrazach takich jak: bomb, comb, lamb, tomb lub womb "b" się nie czyta - czyli tam gdzie jest zbitka spółgłosek "m" i "b") oraz "man". Innymi słowy: "womb" + "man" = "woman", czyli, w myśl starożytnych, "człowiek/mężczyzna z łonem/macicą". Zresztą warto zauważyć, że na przykład w języku niemieckim wyraz "der Mann" nie dość, że ma męski rodzajnik, oznacza tak "mężczyznę" jak i "człowieka", natomiast w języku polskim wyraz "człowiek" też jest rodzaju męskiego. Ciekawe jest też to, że samo w sobie, słowo "mężczyzna", zdawałoby się najbardziej "męskie z męskich", ma końcówkę "-a" - tak typową dla rodzaju żeńskiego w języku polskim.

wtorek, 30 kwietnia 2013

Robot - "słowiański" niewolnik

Robot - maszyna, urządzenie mechaniczne wykonujące określone zadania, czasem imitujące działania lub nawet wygląd człowieka, "sztuczny człowiek". Słowo "robot" pochodzi z języka czeskiego. Stworzył je w 1921 roku czeski pisarz i dramaturg Karel Capek na potrzeby swojej sztuki "Roboty Uniwersalne Rossuma". Pochodzi ono od czeskiego słowa "robota" czyli "praca", które to jest jak najbardziej spokrewnione z polskim, tak samo brzmiącym, słowem i jego rosyjskim odpowiednikiem "rabota". Zresztą po rosyjsku "rabota" wywodzi się z tureckiego "rab", które oznacza "niewolnika" właśnie, czyli kogoś kto przymusowo pracuje dla kogoś innego. Można powiedzieć, że "robot" to właśnie taki idealny niewolnik człowieka: robi, co mu się zada/rozkaże do zrobienia (czyli odpowiednio zaprogramuje), nigdy nie odmówi, nie ma własnych potrzeb (fizjologicznych, uczuciowych itp.), nie umie się zbuntować, bo nie potrafi sam myśleć - nie ma swojej inteligencji, gdyż jest tylko wytworem człowieka. Z kolei co do kwestii samego niewolnictwa, to tu ponownie pojawia się wątek słowiański: w językach zachodnioeuropejskich słowo "niewolnik", czyli dla przykładu: po angielsku "slave", które jest ściśle spokrewnione z wyrazami "Slav" i "Slavic" czyli odpowiednio: "Słowianin" i "słowiański", po niemiecku "der Sklave", po francusku "esclave" wywodzi się od łacińskiego słowa "sclavus". Otóż w czasach imperium rzymskiego często brano w niewolę spokojniejszych, mniej agresywnych i pracowitszych, przez co łatwiejszych do złapania i zdyscyplinowania, Słowian. Niechlubna ta "tradycja" była też kontynuowana/praktykowana przez plemiona germańskie względem plemion słowiańskich w średniowieczu, jako że Germanie stali na trochę wyższym poziomie cywilizacyjnym i byli lepiej zorganizowani.

sobota, 20 kwietnia 2013

Refleksja na temat blogu

Muszę przyznać, że bardzo spodobała mi się sama idea prowadzenia/pisania własnego blogu. Brakuje mi tylko bardzo komentarzy: bardzo chciałbym ten blog ożywić i zaprosić do współpracy ludzi, których pasją, podobnie jak moją, są języki; ojczysty i obce. Oczywiście najchętniej oczekuję komentarzy dotyczących kwestii ściśle językowych/merytorycznych.

piątek, 19 kwietnia 2013

Afryka

Tym razem chciałbym podywagować trochę na temat pochodzenia słowa "Afryka". Otóż wydaje mi się, (a przyznam, że są to właśnie tylko i wyłącznie moje domysły) że pochodzi ono od francuskiego wyrazu affreux czyli "straszny", a czyta się to właśnie jako "afro" (końcówek we francuskim się z reguły nie czyta). Otóż moje wyjaśnienie jest takie: Afryka od dawna kojarzyła się średniowiecznym Europejczykom (i to nie tylko tym zabobonnym) z czymś strasznym, prawdziwym piekłem na ziemi: zabójczo gorący klimat/temperatura, zabójcze, dziwne i bardzo niebezpieczne zwierzęta (lwy, krokodyle, hipopotamy i inne), no i oczywiście całkiem obce, dzikie plemiona jakże od Europejczyków różnych, czarnych ludzi. Zresztą nie na darmo w języku holenderskim (niderlandzkim) słowo "nikker" oznacza zarówno "Murzyna" jak i " diabła". Z kolei słowo "afraid" po angielsku oznacza "przestraszony" (około 10.000 słów w języku angielskim, a nawet i więcej, pochodzi właśnie z języka francuskiego).  

Kawaler

Słowo to oznacza oczywiście nieżonatego mężczyznę, lecz również adoratora, amanta, człowieka odznaczonego orderem. Ja jednak chciałbym tym razem odnieść się do jeszcze jednego znaczenia: kawaler jako rycerz, członek zakonu rycerskiego. Dla przykładu, byli to m.in. kawalerowie maltańscy (joannici) z Malty oraz kawalerowie mieczowi (później połączyli się z Krzyżakami) z Inflant. Pochodzi ono od francuskiego słowa "le chevalier" czyli "rycerz", które to pochodzi od innego francuskiego słowa "le cheval" czyli "koń". Otóż w średniowieczu rycerza można było poznać miedzy innymi po tym, że posiadał konia, był on żołnierzem na koniu. Inne europejskie języki również posiadają w swoich słownikach właśnie ten wyraz: włoskie cavaliere - jeździec, kawalerzysta, rycerz, członek zakonu rycerskiego; prowansalskie cavaliere; hiszpańskie caballero od caballo czyli "koń". (Warto tu zauważyć, że spółgłoski "b" i "w" są pokrewne, bo brzmią podobnie, co wielokrotnie się ujawnia w językach europejskich na przykładzie słowa "mieć": have (j.angielski) hebben (j.niderlandzki) haben (j.niemiecki)). W końcu samo słowo kawaleria - wojsko walczące konno; konnica, jazda. I tu znowu: francuskie cavalerie, angielskie cavalry, hiszpańskie caballeria.

czwartek, 18 kwietnia 2013

Krawat

W nawiązaniu do mojego poprzedniego posta: co prawda Węgry nigdy "same" nie miały bezpośredniego dostępu do morza, lecz miały go pośrednio w ramach monarchii austro-węgierskiej, a mianowicie poprzez Chorwację/Dalmację. I tu zaczyna się kolejna ciekawostka językowa: Podczas wojny 30-letniej (1618 - 1648) toczonej pomiędzy krajami protestanckimi a katolickimi Habsburgami (czyli przede wszystkim Austria właśnie) zwerbowani do niej zostali żołnierze uznawani (przynajmniej wtedy) za najlepszych w Europie. Byli to Chorwaci, których uważano za takich po prostu dlatego, że kompletnie nie znali strachu. Chociaż Chorwaci walczyli w obcym kraju i musieli nosić obce im mundury, pozwolono im jednak zachować coś, co odróżniało ich od innych żołnierzy: chustki kawalerii, które dostali od swoich ukochanych (po chorwacku: podgutnice, czyli tak jakby po polsku: podszyjniki). Wiązali ją w bardzo szczególny sposób. Zaadoptowali ją później i udoskonalili Francuzi, gdyż Chorwaci w czasie tej wojny dotarli do Paryża a ich "wynalazek" okazał się tam przebojem. Stąd też nazwa: Chorwat - po chorwacku: Hrvat, po francusku: cravate, i z tego zrobił się krawat, zwany też węzłem krawatowym, czyli chorwackim. Chorwaci są z niego niezwykle dumni. Informację tę zaczerpnąłem z książki Jo Nesbo pod tytułem "Wybawiciel" (strona 135).